Bogna Hamryszczak, zwyciężczyni zeszłorocznego konkursu z dziedziny design (4500 zł za kolekcję ubiorów „Ziściło się”), ponownie odwiedziła Dolinę Kreatywną. W sobotę 10 maja wzięła udział w nagraniu tegorocznego odcinka design, a dzień później spotkała się z Doliną w jednej z warszawskich kawiarni, żeby porozmawiać jeszcze trochę o swoich ostatnich sukcesach i planach na przyszłość. Zapraszamy do lektury!
Dolina Kreatywna: Witaj, Bogna. Spotykamy się prawie równo rok od czasu rozstrzygnięcia pierwszego konkursu designerskiego Doliny, tyle, że pogoda nieco bardziej nam teraz dopisuje... Masz jeszcze jakieś wspomnienia sprzed roku?
Bogna Hamryszczak: Tak, pamiętam tamten moment, to było bardzo ciekawe doświadczenie. Po pierwsze mogłam się skonfrontować z innymi osobami uprawiającymi tę samą dyscyplinę, a zarazem tworzącymi rzeczy bardzo różne. Wyróżnienie Doliny uświadomiło mi, że to, co robię, jest dobre, że może się podobać i ma jakąś wartość. To wszystko dodało mi po prostu odwagi i pewności siebie na starcie.
DK: Mówisz o konfrontacji z innymi młodymi twórcami.
BH: W finale znalazły się osoby z bardzo różnymi pomysłami. Między innymi pojawiły się projekty mebli, opakowań czy projekt samochodu. Reżyser programu podsunął myśl, że moglibyśmy działać w przyszłości wspólnie, pod jednym szyldem. To byłoby na pewno coś ciekawego.
DK: Rozumiem w takim razie, że więzi z innymi finalistami w jakiś sposób przetrwały?
BH: Tak, z niektórymi z tych osób koresponduje mailowo do dzisiaj... A z Gosią Hop, która zaprojektowała ten przedziwny samochód, nawet ostatnio spotkałyśmy się w Krakowie.
DK: A jurorzy? Czy tutaj też nawiązały się jakieś trwałe znajomości?
BH: Przede wszystkim z panią Czesławą Frejlich, która mieszka w Krakowie podobnie jak ja. Zaraz po nagraniu I edycji designu pani Czesława zaproponowała mi napisanie artykułu do ogólnopolskiego kwartalnika „2+3D” o ciekawych zjawiskach w świecie mody. Jak na razie zwyczajnie z braku czasu z tego nie skorzystałam, ale na pewno kiedyś podejmę to wyzwanie.
DK: To znaczy, jak rozumiem, że Dolina podarowała ci coś trwalszego niż dające się wydać pieniądze? Cieszymy się z tego bardzo, tak jak i z Twoich podolinowych sukcesów, których było zdaje się sporo.
BH: Rzeczywiście, pojawiłam się w ciągu ostatniego roku w kilku miejscach, wygrałam kilka konkursów. Mogę spróbować najważniejsze z tych wydarzeń w skrócie wymienić: zostałam laureatką konkursu „Kanon Twórców” skierowanego w 2007 roku do projektantów mody, potem otrzymałam Stypendium Twórcze Miasta Krakowa, jeszcze później były kolejne konkursy, między innymi Off Fashion w Kielcach, konkurs „Dodatkowy projekt” organizowany przez firmę „Grażka”. Dostałam jeszcze nagrodę i wyróżnienie w konkursie Grafika Roku na krakowskiej ASP. Bardzo miłym wydarzeniem był telefon z Instytutu Polskiego w Sztokholmie, który zaprosił mnie do Szwecji wraz z Anią Kuczyńską. Nasze kolekcje zostały wystawione w czasie Tygodnia Mody w Galerii Sostockholm w centrum Sztokholmu. Wzięłyśmy również udział w wystawie Rookies and Players organizowanej przez Szwedzką Radę Mody.
DK: Muszę dodać w tym miejscu, że wcześniej Instytut Polski w Sztokholmie wysłał do nas swoją przedstawicielkę, panią Magdalenę Waltz, która rozmawiała z nami osobiście na temat Twoich prac. Mamy więc swój udział w Twoim zaproszeniu do Szwecji.
BH: Oczywiście. Dla mnie sporym przywilejem było to, że pojawiłam się tam obok Ani Kuczyńskiej, która przecież z powodzeniem projektuje już od kilku lat.
DK: Jakie masz w takim razie wrażenia ze Szwecji?
BH: Cóż, bardzo ciekawa galeria, dobre przyjęcie ze strony miejscowej Polonii. Tamtejszy Instytut Polski, podobnie jak Dolina Kreatywna, jest zdecydowanie nastawiony na promocję młodych twórców, to widać w ich wszystkich inicjatywach.
DK: Chciałabyś tam jeszcze wrócić?
BH: Jak najbardziej. Instytut przedstawił mi projekt zatytułowany „Residents”, który ma umożliwić miesięczny pobyt stypendialny w Sztokholmie twórcom z różnych dziedzin. Ja jako przedstawicielka projektowania ubioru i grafiki będę brana pod uwagę w tegorocznej edycji, mam więc nadzieję, że mój kontakt z Instytutem i Szwecją się nie urwie.
DK: Szwedzkie wzornictwo jest, domyślam się, bardzo ciekawe i utrzymane na wysokim poziomie? Pomijam produkty z Ikei, które i tak pod względem projektowym są z reguły dużo lepsze niż to, co oferują nam rodzime firmy...
BH: To prawda, Szwedzi przywiązują dużą wagę do oryginalnego wzornictwa, prześcigają się wręcz w poszukiwaniu oryginalnych pomysłów. Na polskim rynku z kolei trzeba przekonywać producenta do tego, co nietypowe i ciekawe.
DK: Niedługo bronisz dyplom, prawda?
BH: Dyplom jest inspirowany kolekcją, którą w zeszłym roku nagrodziła Dolina Kreatywna, składają się na niego grafiki, tkaniny. Patrzę na to jako na całość.
DK: Zdaje się, że nawiązałaś też niedawno współpracę z architektem?
BH: Owszem, to Bartosz Haduch, który podobnie jak ja mieszka i pracuje w Krakowie, otrzymał też Stypendium Twórcze Miasta Krakowa. To właśnie na gali wręczenia nagród poznaliśmy się. Dla mnie to bardzo inspirujące spotkanie, bo pozwala mi nie zamykać się na jedną dziedzinę, ale otwierać na kolejne.
DK: Masz również w planach doktorat?
BH: Właśnie! Wiesz, faktycznie po Dolinie dużo zaczęło się dziać... Nie wiem tylko, czy to dzięki Dolinie, czy to była taka ogólna aura. (śmiech)
DK: No, niczego nie będę Ci oczywiście tu podpowiadał, chociaż swoje zdanie mam! (śmiech)
BH: Ach, myślę też intensywnie o kostiumach teatralnych i scenografii. W Krakowie buduje się nowa opera, może tutaj uda mi się coś zdziałać? To dla mnie także bardzo ciekawa przestrzeń do działania.
DK: W takim razie powodzenia. Bardzo dziękuję za rozmowę.
BH: Ja również serdecznie dziękuję.
|
|