Fresk „Sąd Ostateczny” Michała Anioła uchodzi za największe – obok „Stworzenia Adama” i rzeźby Dawida – arcydzieło w dorobku renesansowego artysty. Monumentalny obraz imponuje zarówno dbałością o detale, jak i niespotykanym nigdzie indziej przedstawieniem biblijnych postaci oraz ukrytą symboliką, dzięki której malarz zaprezentował nam własną wersję eschatologicznego wydarzenia.
Fresk „Sąd Ostateczny”, który Michał Anioł malował w latach 1534-1541 na zlecenie papieża Klemensa VII, znajduje się na ścianie ołtarzowej Kaplicy Sykstyńskiej. To olbrzymie arcydzieło zajmuje ją w większej części (ponad nim znajduje się jedynie obraz „Prorok Jonasz”), mierząc prawie 14 metrów wysokości oraz 12 metrów szerokości. Malarz przedstawił na nim własną wizję proroctwa zamieszczonego w Ewangeliach Mateusza i Jana.
ZOBACZ: To przepowiednia czy przestroga? Tajemnica „Ogrodu rozkoszy ziemskich”
Pierwszy z wymienionych ewangelistów w rozdziale 24. opisywał, że Chrystus, przychodząc powtórnie na świat, będzie pełnił rolę Sędziego żywych i umarłych, a wszystko zacznie się od narodu wybranego i tych, „którzy są w Judei”.
,,Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną spadać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą. Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od krańca do krańca nieba [1]

,,Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Jak Ojciec ma życie w sobie samym, tak również dał to Synowi: mieć życie w sobie. Dał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, kiedy wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos Jego: i ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie do życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie do potępienia. Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Sądzę tak, jak słyszę, a sąd mój jest sprawiedliwy; szukam bowiem nie własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał [1]
„Wielkość nie do opisania”
Przedstawione wyżej wydarzenie jest motywem pojawiającym się w sztuce bardzo często. Łącznie – licząc jedynie dzieła znanych artystów – zostało ono namalowane ponad 60 razy, w tym m.in. kilkukrotnie przez Hieronima Boscha, Fra Angelico, Jana van Eycka czy Pietra Cavalliniego.
ZOBACZ: Tajemnice świata. Stonehenge – zagadkowe dzieło ludu, który zniknął bez śladu
To w wielu przypadkach wspaniałe obrazy, ale żaden z nich pod względem popularności nie dorównuje w najmniejszym stopniu portretowi Anioła. To m.in. o nim wspominał Johann Wolfgang Goethe, kiedy z zachwytem opisywał cuda włoskiej kultury, jakie widział podczas swojej podróży po Italii.
,,Nikt, kto nie widział Kaplicy Sykstyńskiej, nie ma jasnego wyobrażenia o tym, co może osiągnąć człowiek. (…) Wewnętrzne bezpieczeństwo i siła mistrza, jego wielkość jest nie do opisania. ( …) W tej chwili jestem tak pochłonięty Michałem Aniołem, że nawet Natura nie przemawia do mnie, ponieważ moja wizja jest tak mała w porównaniu z jego. Gdyby tylko istniał jakiś sposób utrwalenia takich obrazów w duszy! [2]
„Sąd Ostateczny” Michała Anioła. Kto znajduje się na obrazie?
Fresk Buonarrotiego wyróżnia się ponadto oryginalnym podejściem do tematu i mało oczywistymi przedstawieniami ujętych na nim postaci. Tak jest m.in. w przypadku Jezusa, który znajduje się w centrum „Sądu Ostatecznego”. Trudno rozpoznać w namalowanym mężczyźnie Chrystusa. Nie ma on brody. To młody, silny i dobrze zbudowany człowiek z bardzo dostojnym wyglądem. Na tle chmur przyjmuje dumną, energiczną postawę i próżno w nim szukać podobieństwa do wizerunku znanego nam z jakichkolwiek innych obrazów religijnych.
ZOBACZ: Tajemnice świata. Miasto z legend – Machu Picchu
Na obrazie Zbawiciel unosi prawą dłoń, co można odczytywać jako znak władzy lub powołania wybranych. Opuszczoną lewą ręką pokazuje odrzucenie potępionych. Ten sposób ułożenia rąk pozwolił również Michałowi Aniołowi na pokazanie ran Męki Pańskiej. Ubrany jest on w fioletowy płaszcz swobodnie przerzucony przez lewe ramię i udo; kolor nawiązuje do godności królewskiej lub do pokuty. Byłoby to dość klasyczne przedstawienie (podobne znajdziemy np. na obrazach Fra Angelico w kaplicy San Brizio czy Bazylice Świętych Apostołów w Rzymie), jeżeli artysta nie ukazałby Chrystusa na wpół nago i z krępą sylwetką. Emanuje on nieziemską siłą, czego dowodzi świetlista aura dookoła niego.

Możliwe – jak wnioskują niektórzy ze znawców sztuki – iż muskularny wizerunek inspirowany był rzeźbami Apolla, które znajdują się w Muzeum Watykańskim. Mowa o głowie Apolla Belwederskiego oraz Torsie Belwederskim autorstwa Apolloniosa z Aten. To oznaczałoby, że malarz konkurował z przedstawicielami świata sztuki starożytnej i w rzeczywistości pokazał Jezusa pod postacią herosa o pięknym ciele manifestującym wyraźnie jego chwałę i potęgę. Twarz Chrystusa jest spokojna i niewzruszona. Nie wyraża ona żadnych emocji i nie znajdziemy na niej ani litości dla potępionych, ani radości dla błogosławionych. Nowe przyjście Syna Bożego kończy czas ludzi i namiętności, zaś dynamika świata śmiertelników pozostawia miejsce na triumf boskiej wieczności.
„Mnogość postaci i wielkość dzieła”
Tuż obok Jezusa znajduje się Maryja z odwróconą od swojego syna głową. Nie może już ona zaingerować w jego wyroki i jedynie czeka na osąd przedstawionych osób. Tych na obrazie są dziesiątki.,,Mnogość postaci i wielkość dzieła są takie, że nie da się go opisać. Jest ono pełne wszystkich możliwych ludzkich uczuć i pokazuje je wszystkie wyrażone w cudowny sposób [3]
– pisał Giorgio Vasari w „Żywotach najwybitniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów”.
Na pierwszym planie dookoła Chrystusa i Matki Boskiej kłębią się patriarchowie, święci i apostołowie najbliżsi Zbawicielowi, a także jego przodkowie. Na prawo od nich (czyli z lewej strony dla patrzących) widzimy m.in. odwróconego świętego Andrzeja ze złotym krzyżem, który wyciąga dłoń do ubranej kobiety w czepku. To prawdopodobnie Rachela, druga żona Jakuba, syna Izaaka i Rebeki; tego samego, któremu przyśniła się drabina prowadząca do nieba. Przedmiot ów widzimy na portrecie na ramieniu znajdującego się u stóp Jezusa św. Wawrzyńca, który był również skarbnikiem Kościoła i autorem słów: „Prawdziwym bogactwem Kościoła jest nie złoto, ale wiara ludu”.
Niemalże zasłania on intrygującą, zakapturzoną postać. To Vittoria Colonna, włoska poetka zaprzyjaźniona z Michałem Aniołem. Możliwe, że artysta nawet ją platonicznie kochał. Na pewno wywarła na niego wpływ religijny – sympatyzowała z krytykami Watykaniu skupionymi wokół Juana de Valdésa, który po opublikowaniu w 1529 r. pierwszej książki pt. „Diálogo de doctrina cristiana, nuevamente compuesta por un religioso”, mówiącej otwarcie o zepsuciu w XV-wiecznym Kościele, uciekł przed inkwizycją z Hiszpanii do Neapolu. Następnie jego dom w dzielnicy Chiaja stał się ośrodkiem literackim i religijnym, zaś publikowane przez niego rękopisy wzywały do duchowej i mistycznej odnowy Kościoła. Bywalcami w posiadłości byli m.in. Pietro Martire Vermigli i Marcantonio Flaminio oraz właśnie Vittoria Colonna i jej przyrodnia siostra Giulia Gonzaga.

Nieopodal nich możemy dostrzec św. Bartłomieja będącego opiekunem tynkarzy i sztukatorów. Trudno nie domyślić się, że pomoc takiej postaci byłaby przydatna przy malowaniu owego fresku. Ma on twarz Pietra Aretina, bardzo kontrowersyjnego pisarza i artysty prześladowanego przez Kościół za zbyt odważne grafiki zdobiące jeszcze bardziej wyuzdane wiersze. Był on przy tym jednocześnie autorem… pism religijnych. Możliwe, że przedstawienie Aretina w tak dużej bliskości Boga miało wyrażać myśl, iż ludzie tępieni przez władze Kościoła są często bliżej Boga niż autorytety religijne. Łatwo jednocześnie zauważyć, że Bartłomiej, który zginął śmiercią męczeńską poprzez obdarcie żywcem, ma w ręku dziwną skórę. To w rzeczywistości… podpis i autoportret Michała Anioła.
ZOBACZ: Tajemniczy napis, mapa i rzecz z innego wymiaru. Nierozwiązana zagadka „Ambasadorów”
Kiedy spojrzymy w prawo, zobaczymy nad mocno nietypowym wizerunkiem artysty mężczyznę z olbrzymimi kluczami. To oczywiście św. Piotr, który zbliża się do Jezusa z niepotrzebnymi mu już przedmiotami do otwierania i zamykania bram raju. Tuż za nim znajduje się w czerwonym suknie prawdopodobnie św. Paweł, a obok nich młody św. Jan ewangelista. Klęczy pod nimi ledwie widoczny św. Marek. Łącznie w pierwszym pierścieniu znajdziemy dokładnie 53 postaci, z których część nie jest możliwa do zidentyfikowania.
ZOBACZ: Enigmatyczna kula i gwiazdozbiór Oriona. Niezwykła zagadka obrazu „Salvator Mundi” Leonarda
Heinrich Pfeiffer widzi nad Sędzią Wszechświata również wszystkich przodków i bliskich krewnych Jezusa. Mają to być: Jakub, Er, Tamar, Szela, Ezaw, Juda, Dina, Symeon, Lewi, Salmon i Rachab i dalej w kolejnym rzędzie aniołowie oraz Obed i jego żona, Jesse, Mojżesz, Dawid, Batszeba, Salomon, a ponad nimi Elimelek, Noemi, Rut, Jefte, Jozue, Kilion, córka Jeftego, Samuel, Petronela oraz – ku zaskoczeniu wielu badaczy – Maria Magdalena.
To jednak nie osoby są najważniejsze na obrazie malarza, a to, co dzieje się dookoła nich, m.in. na lunetach ukazujących w sposób niekanoniczny (bez skrzydeł, aureoli i delikatności) anioły. Na lewo widzimy, jak niebiańscy przybysze niosą krzyż, a każdy z nich przedstawia inny moment losu duchowego człowieka.
ZOBACZ: Nadprzyrodzone światło i zjawiskowe piękno. Niezwykłe przesłanie obrazu Rafaela
Ten, który niesie symbol Męki Pańskiej, odziany jest na zielono i reprezentuje nadzieję oraz ludzką drogę do dnia Sądu Ostatecznego, podczas której człowiek pokładający ufność w krzyżu Chrystusa unika sądu. Następny z aniołów odziany jest w szafirową szatę. Kolor jego ubrania symbolizuje rozeznanie duchowe zbliżające ludzi do Boga. Fioletowa barwa kolejnego z aniołów oznacza pokutę; na dodatek łączy się ona z bielą – znakiem wiary. Nieco niżej pod nimi lecą jeszcze dwa anioły w białych koszulach i czerwono-zielonych płaszczach. To odcienie wiary, nadziei i miłości, które potrzebne są do uznania krzyża jako narzędzia zbawienia.
ZOBACZ: Tego arcydzieła nigdy nie udało się rozszyfrować. Wielka zagadka „Melancholii” Dürera
Fruną, oddalając się od nich, kolejne postaci z symbolami ukrzyżowania, czyli koroną cierniową oraz gwoździami. Możliwe, że obraz zdaje się pokazywać, iż zaraz znajdą się na prawej lunecie, która jest o wiele bardziej zagadkowa. Tam pięć aniołów krąży wokół kolumny biczowania. Trudno powiedzieć, co robią – czy walczą o nią? Czy też raczej próbują ją unieść lub wznieść? Tego nie da się rozstrzygnąć, ale ponownie wskazówkami zdają się być kolory ich ubrań. Mamy tu ponownie fiolet, biel i zieleń. Można więc wysnuć wniosek, iż we wskazanym fragmencie widzimy nawiązanie do historii Jezusa poddającego się biczowaniu z miłości, by wszystkim ludziom gotowym na pokutę dać nadzieję na zbawienie.

Na środku obrazu, po dwóch przeciwległych stronach widzimy kobiety i mężczyzn. Te pierwsze gromadzą się z lewej strony, a wśród nich znajduje się cała plejada żeńskich postaci ze Starego i Nowego Testamentu. Na samym końcu zauważamy bardzo starą kobietę z obnażonymi piersiami. To pramatka wszystkich ludzi – Ewa, która zdaje się jakby spoglądać na wszystkie przedstawione na fresku osoby. Łącznie można naliczyć ponad 50 twarzy na tej części dzieła. To znacznie mniej niż po prawej, prawie wyłącznie męskiej stronie, na której jest aż 80 głów.

Niżej, między oboma stronami, anioły dmą w trąby i trzymają księgi obwieszczające zarówno żywym, jak i umarłym nadejście Sądu Ostatecznego. Ludzie wydają się być tym przerażeni i zaskoczeni. Leżą obok diabelskiej jaskini, w której znajdują się pokracznie wyglądające monstra. Niektórzy są przed nimi ocaleni i wznoszeni do nieba, m.in. na różańcu, oraz niesieni przez anioły i innych ludzi. Tymczasem pozostali są zaganiani przez Charona do łodzi wiozącej ich prosto do piekła.
ZOBACZ: Fascynujący „Portret małżonków Arnolfinich”. Ten obraz naszpikowano ukrytymi symbolami
Mityczny przewoźnik, bijąc swoje ofiary wiosłem, zmusza potępionych do zejścia z łodzi. Jest to bezpośrednie nawiązanie do „Boskiej komedii” Dantego. „Bies Charon ócz swych zaświeca latarnie drogę wskazuje i kupa ich goni, A gdzie nie idą w ład, tam wiosłem garnie”. Tam czeka już na nich mający ich skazać Minos o oślich uszach, który został namalowany przez Michała Anioła na wzór papieskiego urzędnika Biagio da Ceseny. Mocno krytykował on malarza i jego pomysł na przedstawienie Sądu Ostatecznego – poczytywał on za skandal, iż ludzie na obrazie są nadzy i chciał ocenzurować arcydzieło.

Malarz zemścił się, umieszczając wysłannika Watykanu na obrazie. Ten, po zakończeniu prac Anioła, miał osobiście błagać na kolanach Pawła III, aby usunąć jego wizerunek z fresku. Papież – według anegdoty – odparł: „Mój synu, Wszechmocny dał mi władzę nad niebem i ziemią, ale jeśli chcesz wydostać się z piekieł, musisz porozmawiać z Michałem Aniołem” [4]. To niejedyny wróg, którego w podobny sposób ukazał artysta. Na łodzi bardzo mocno skulony płynie również kaznodzieja Girolamo Savonarola. Fanatyczny mnich zawzięcie zwalczał wolność słowa oraz sztuki. Michał Anioł był bardzo młody, kiedy się z nim po raz pierwszy starł. Na tyle mocno, iż w czterdzieści lat po śmierci przeciwnika zdecydował się na unieśmiertelnienie go w mało przystojny sposób.
„Wizja katastrofy cierpiącej ludzkości”
Trudno powiedzieć, czy dzieło Michała Anioła da się w jakikolwiek sposób zinterpretować. Łatwo zauważyć, iż jest ono mocno chaotyczne, podobnie jak np. „Ogród rozkoszy ziemskich” Boscha, który omawialiśmy w niedawnym artykule. Możliwe, iż „Sąd Ostateczny” był wynikiem dręczących artystę przez całe życie wątpliwości religijnych. To arcydzieło można uznać również za pewnego rodzaju szaleństwo czasów, w których żył – a był to okres, kiedy chrześcijaństwo zachodnie zaczęło się rozpadać, zaś jego podwaliny zostały podkopane przez różnorakie, niezgadzające się z Kościołem, osoby.
Możliwe, że to dlatego dla De Vecchiego najgłębszym znaczeniem tego obrazu jest
,,wizja katastrofy cierpiącej ludzkości, która po upadku ostatnich intelektualnych i moralnych schronień nie ma innego wyjścia, jak tylko czekać z drżeniem na spełnienie się obietnicy zmartwychwstania sprawiedliwych [5]
Burza i chaos pokazany na obrazie dobrze oddają udręczoną i podzieloną religię tamtych lat charakteryzującą się kontrastami zarówno natury teologicznej, jak i politycznej, podziałami między katolikami i protestantami, zaś dzieło Michała Anioła nie ukrywa spowodowanego tymi wydarzeniami głębokiego smutku.
RS
[1] Biblia Tysiąclecia, wyd. 1969
[2] Ludwig Goldscheider. Michelangelo: Paintings, Sculptures, Architecture: Complete Edition, wyd. 1975
[3] Giorgio Vasari. Żywoty Najsławniejszych Malarzy, Rzeźbiarzy i Architektów, wyd. polskie 1985
[4] Heinrich W. Pfeiffer. Kaplica sykstyńska na nowo odkryta, wyd. polskie 2008
[5] Pierluigi De Vecchi, Elda Cerchiari. I tempi dell`arte, wyd. 1999