Wiadomość została wysłana.
W 1908 r. firma otworzyła fabrykę w położonym nad malowniczą zatoką miasteczku Minamata. Zakład Chisso w Minamacie był jednym z najnowocześniejszych w Japonii i zajmował się produkcją chemikaliów takich jak acetylen, oktanol, chlorek winylu czy kwas octowy. Był również niezwykle rentowny. W latach 1930-1960 blisko jedna czwarta wszystkich mieszkańców Minamaty pracowała w lokalnej fabryce a połowa uzyskiwanych przez miasto wpływów podatkowych generowanych było przez Chisso i jej pracowników. Innymi słowy, firma miała ogromny wpływ na lokalny świat biznesu i polityki.
Mimo potęgi Chisso już w latach 20. pojawiły się pierwsze konflikty. Zakłady fabryki z Minamaty pozbywały się chemicznych odpadów do zatoki, co doprowadziło do zmniejszenia populacji ryb i strat wśród osób żyjących z rybołówstwa. Fabryka jednak kontynuowała niechlubną praktykę ze względu na niską świadomość ekologiczną w społeczeństwie. Panowało przyzwolenie na pewną dozę zanieczyszczeń w zamian za dobrobyt, który fabryka przynosiła miastu.
W kwietniu 1956 r. do lokalnego szpitala trafiła 5-letnia dziewczynka z nietypowymi objawami: trudnościami w mówieniu i chodzeniu oraz intensywnymi konwulsjami. Wkrótce lekarze odkryli kolejne przypadki, ale nie potrafili zidentyfikować ich przyczyny. Początkowo choroba uchodziła za zakaźną, rodziny chorych zostały poddane izolacji, a ich ubrania i przedmioty codziennego użytku dezynfekcji. Niedługo potem wyszło na jaw, że na chorobę chorują też zwierzęta, a w okolicach dotkniętych domostw odnajdywano martwe ptaki i koty. Te ostatnie również cierpiały z powodu bolesnych konwulsji, co dało chorobie przydomek „gorączki tańczących kotów”. Co więcej zaalarmowane zostały również władze centralne ze względu na ogromną śmiertelność choroby: blisko 35% pacjentów zmarło w ciągu pół roku po odkryciu pierwszego przypadku.
W ciągu roku udało się ustalić, że choroba jest prawdopodobnie wynikiem obecności metali ciężkich w rybach i owocach morza, stanowiących podstawę diety najbiedniejszych mieszkańców regionu. Potrzeba było trzech lat by ustalić, że odpowiedzialne są pochodne rtęci pochodzące z fabryki Chisso, będące rezultatem nowego procesu chemicznego wdrożonego w fabryce w 1951 r., na cztery lata przed pierwszą diagnozą.
Chisso najpierw zaprzeczała oskarżeniom, a potem przekierowała odpływ ścieków do pobliskiej rzeki zamiast zatoki. Pod presją władz centralnych w 1959 r. zarząd Chisso zainstalował ostatecznie z wielką pompą specjalny filtr do oczyszczania wody z rtęci. Prezes firmy osobiście wypił szklankę przefiltrowanej wody, by udowodnić, że problem został rozwiązany. Jak się później okazało, skażona woda nie przechodziła przez filtr, całkowicie zresztą nieskuteczny, ale trafiała bezpośrednio do morza Yatsushiro (połączonego z morzem wschodniochińskim).
Chisso starało się przez kolejnych dziesięć lat, między 1959 a 1969, „zarządzać” kryzysem ekologicznym, zamiast go rozwiązać. Zarówno bezpośrednie ofiary choroby, jak i rybacy, którzy stracili źródło dochodu ze względu na masowe wymieranie ryb otrzymywali skromne odszkodowania. Temat choroby całkowicie ucichł w japońskich mediach i wydawało się, że został definitywnie zamknięty. Tymczasem Chisso wciąż pompowało każdego roku tony rtęci do morza.
Badania przeprowadzane przez niezależnych ekspertów wskazywały na masowe skażenie wzdłuż całego wybrzeża, a stężenie rtęci w organizmach mieszkańców wykraczało kilkukrotnie ponad dopuszczalne normy. Mimo to lokalne władze długo pozostawały głuche na apele naukowców.
Temat jednak wracał jak bumerang. Na początku lat 60. XX wieku w okolicach Minamaty zaczęło rodzić się coraz więcej dzieci z porażeniem mózgowym. Choć początkowo negowano jakikolwiek związek z zatruciem rtęcią, badania wkrótce wykazały, że skutki spożycia pokarmu ją zawierającego jest katastrofalne dla płodu. Chisso zgodziło się po długich negocjacjach na wypłacenie rodzicom chorych dzieci kolejnej transzy odszkodowań. Temat zainteresował jednak narodową opinię publiczną dopiero wtedy, gdy zaczęli umierać ludzie skażeni rtęcią z fabryki w innej części Japonii. Mobilizacja stowarzyszeń pacjentów, zagrożenie pozwami zbiorowymi oraz nowe regulacje rządu w Tokio zmusiły Chisso do zamknięcia linii produkcyjnej używającej rtęci dwanaście lat po odkryciu skażenia i jego wpływu na ludzkie zdrowie.
Dr Marcin Krasnodębski
Instytut Historii Nauki PAN
Pracownia Historii Nauk Przyrodniczych i Medycznych